Pani wicemarszałek zna polską politykę od wnętrza od lat, wie, że nie ma w niej sentymentów. Wymyślił ją wyjątkowo twardy zawodnik Grzegorz Schetyna, potem sam utrudniał jej drogę przeciwstawiając wyrazistszego prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, dziś leje po niej krokodyle łzy.
Kidawa łączyła fatalnie ostrość tez i oskarżeń z miękką, czy może raczej chwiejną formą. Na dokładkę dawała się zapędzić w kozi róg popełniając ustawiczne kiksy w przekazie. Trzeba to wszystko było sprawdzić u początków. PO wykazała, że nadal nie jest partią perfekcyjnego profesjonalizmu. Z pewnością ta wolta personalna jej nie pomoże. Ale może wobec nowego otwarcia wyborczego jest to rozwiązanie najmniej kłopotliwe. Zwłaszcza przyjmując założenie, że pamięć głosujących Polaków jest dramatycznie krótka.
Kandydat dla elit?
Ciekawsze jest to, co w zamian. Największy lament rozległ się na profilach i forach zwolenników opozycji. Rafał Trzaskowski, kojarzący się z kandydatem na prezydenta Warszawy pokazanym w filmie” Hejter. Sala samobójców” Jana Komasy, budzi największe zwątpienie właśnie u nich. Pojawia się teza, że to kandydat dla elit, o wielu miękkich podbrzuszach. Zbyt elitarny panicz, kolidujący z ludowym klimatem, jaki od kilku lat cechuje polską politykę.
ZOBACZ: Szymon Hołownia i Donald Tusk wieszczami końca Platformy
Propaganda PiS uczyniła z niego nieudacznika, człowieka, który dopuścił do wycieku nieczystości do Wisły. Bez wątpienia jego wejście do najbardziej eksponowanej rozgrywki, prezydenckiej, postawi też na porządku dziennym temat warszawskiej reprywatyzacji. Z rządami koalicji PO-PSL kojarzy się on średnio – był przez chwilę ministrem cyfryzacji. Za to jego warszawska administracja przejęła całą politykę Hanny Gronkiewicz-Waltz – z zaskarżaniem wyroków niekorzystnych dla samozwańczych reprywatyzatorów, za to korzystnych dla miasta.
Pilny uczeń Geremka
Nawet zwolennicy PO narzekają, że oddaje się potencjalnie Warszawę w ręce pisowskiego komisarza. Dopiero co Trzaskowski zapewniał, że Warszawy nie odpuści, i zresztą świadom mocy tych deklaracji sam stawiał opór, kiedy go namawiano do kandydowania. Za to przeciwnicy zacierają ręce, że mają do czynienia z odrealnionym liberałem. Dla większości mieszkańców Warszawy jego niefrasobliwy udział w paradach równości, także w tej, gdzie naśladowano mszę świętą, nie był problemem. Polska nie jest jednak zwielokrotnioną stolicą. Trzaskowki to człowiek miły i oczytany. Pilny uczeń Bronisława Geremka. Tylko, że takie podejście do spraw publicznych było w Polsce odrzucane kilka razy. Najmocniej w roku 2015.
Zwolennicy pocieszają się, że będzie technicznie sprawniejszy od Kidawy. Młodszy, energiczniejszy, bez trudności w operowaniu polskim językiem. Pewnie nie zdarzą mu się widowiskowe przejęzyczenia. Na dokładkę nie wiemy, jaką naturę będzie miała nowa kampania. Czy starczy czasu na wytoczenie wszelkich dział? Może głównym tematem pozostanie pandemia? Trzaskowskiemu starczy swady na doraźne oskarżenia obozu rządzącego.
Sikorski i logika polaryzacji
Alternatywnym rozwiązaniem był Radosław Sikorski. Trzaskowski się wahał. Były szef MSZ – sam zgłaszał, Z wielką pomocą Romana Giertycha. Sikorskiego trochę zapomniano. Choć z pewnością uruchomiono by wobec niego wszystko, łącznie z nagraniami w aferze ośmiorczniczkowej. On był jednym z symboli rządów Tuska. Możliwe, że zarazem odrobinę mnie uwikłanym w bieżące spory. Ale też oferowałby najbardziej ofensywny styl walki z rządami PiS. Ofensywni dziś są wszyscy. To nie jest specjalny wyróżnik, a logika polaryzacji. Czy styl Sikorskiego, nacechowany osobistą obsesją, objawianą nie raz i nie dwa, to bardziej atut czy jednak obciążenie?
ZOBACZ: Odmrażanie Polski. "PiS będzie musiał robić to na siłę"
Podobno ta ostateczna nominacja została poprzedzona badaniami. Jeśli wierzyć przeciekom, Trzaskowski to najlepszy kandydat dla elektoratu PO, a nie taki, który pozyska 51 procent wszystkich Polaków. I to jest miara aspiracji tej partii. Chodzi o to aby wygrać z Szymonem Hołownią, który do nieco płaczliwej negacji wszystkiego, co robi PiS, dodaje szyld celebryckiej apartyjności. Trzaskowski może być odrobinę bardziej merytoryczny, ale apartyjny nie jest z pewnością. I pewnie pójdzie tą samą drogą, histerycznego sprzeciwu wobec rządzących. Który zdaje się jest dziś w cenie. Nawet Władysław Kosiniak-Kamysz poszedł w telewizyjnej debacie, pod wpływem emocji Hołowni, drogą frontalnego ataku, w miejsce bardziej wyważonego tonu.
ZOBACZ: Wybory nie odbędą się w maju. Gowin wygrywa z Kaczyńskim
Jest pytanie, czy wielkomiejski Trzaskowski to najlepsza oferta dla większości Polaków. Jednak jeśli walczy tylko o powstrzymanie ofensywy Hołowni, czyli o drugie miejsce, ten problem nie jest aż tak bardzo zasadniczy. Pytanie o jego miejsce w konfrontacji z Hołownią, to pytanie o to kto będzie dzierżył sztandar antypisowskiego liberalizmu. Pytanie o to, jaka będzie proporcja głosów między nim i Kosiniakiem, to klucz do odpowiedzi, czego Polacy nie lubiący PiS potrzebują dziś najbardziej. Lepszego PiS, bez jego politycznych, rewolucyjnych ekscesów, czy jego kompletnego zaprzeczenia. Niezależnie od tego, co Trzaskowski dziś zadeklaruje na temat socjalnych wydatków, 500 plus i innych osiągnięć tej epoki.
Komentarze