Zabiła ciężarną i wycięła z jej brzucha dziecko. Czeka ją śmiertelny zastrzyk
Pixabay, ASSOCIATED PRESS/East News

Zabiła ciężarną i wycięła z jej brzucha dziecko. Czeka ją śmiertelny zastrzyk

Lisa Montgomery weszła do domu Bobbie Jo Stinnett pod pretekstem kupna psa. Kobiety poznały się na czacie internetowym. Najpierw za pomocą sznurka udusiła będącą w 8. miesiącu ciąży Bobbie, potem rozcięła jej brzuch, a wyjęte dziecko zabrała ze sobą. Montgomery jako pierwsza kobieta od blisko 70 lat została skazana na śmierć przez sąd federalny w USA.

W 2004 roku Bobbie Jo Stinnett  była od roku szczęśliwą mężatką. 23-letnia mieszkanka Skidmore, w stanie Missouri, urodziwa, ufna, życzliwa ludziom, razem z mężem zajmowała się hodowlą psów - rat terrierów. Pełen miłości związek, jaki łączył Zeba i Bobbie Jo Stinnettów opisany został w książce "Murder in the Heartland" M. Williama Phelpsa.

Gdy Bobbie odkryła, że spodziewa się dziecka, planowanie jego przyszłości pochłonęło ją bez reszty. Miało urodzić się w połowie stycznia 2005 roku. Bobbie wiedziała niemal od początku, że to będzie dziewczynka.

ZOBACZ: Leżała w płytkim grobie niedaleko córeczek. "Widziały, co robiłem ich mamie"

Jesienią 2004 roku z racji ciąży zaczęła spędzać więcej czasu w domu. Wciągnęły ją internetowe fora. Trafiła na czat o nazwie "Ratter Chatter", przeznaczony dla miłośników rat terrierów. Tam poznała niejaką Darlene Fischer, (takie nazwisko podała Lisa Montgomery), z którą zaczęła rozmawiać. Wyznała jej, że spodziewa się niebawem pierwszego dziecka. W odpowiedzi usłyszała, że jej nowa znajoma także spodziewa się dziecka. Obie kobiety uznały to za niezwykły zbieg okoliczności.

Darlene (Lisa) robiła wszystko, by wzbudzić zaufanie otwartej, radosnej Bobby. Ta relacjonowała jej kolejne etapy ciąży, informowała o szczegółach badań i dzieliła radością z racji zbliżającego się terminu porodu. Jej rozmówczyni - o 16 lat starsza matka czwórki dzieci, udzielała Bobbie dobrych rad. Odkryte znacznie później przez policję internetowe rozmowy kobiet, nie pozostawiają wątpliwości, że ta jej ufała.

 Nie mogła podejrzewać, jakie plany wiązała z nią naprawdę Lisa Montgomery.

W piekle urodzona

Lisa Marie Montgomery urodziła się w 1968 roku w Melvern, w stanie Kansas. Nigdy z tego miejsca nie wyjechała, choć zawsze marzyła o ucieczce.

Wychowywała się w patologicznym domu, a piekło przez które przeszła, musiało odcisnąć piętno na jej całym życiu. Porzucona przez męża matka Lisy, wyszła za mąż po raz drugi, gdy dziewczynka miała 13 lat. Niemal od początku ojczym regularnie zakradał się w nocy do jej łóżka i gwałcił. Zaciskała zęby, bojąc się gniewu obojga. Uciekała od świata w alkohol i dragi.

Miała 14 lat, gdy matka nakryła nowego męża uprawiającego seks z Lisą. Nie tylko nie wyrzuciła go z domu, ale całą winę zrzuciła na przerażoną nastolatkę, grożąc jej… bronią. Zdaniem rodzicielki czternastolatka musiała prowokować ojczyma, a on jedynie "skorzystał z okazji". Wiadomo też, że dziewczyna wielokrotnie była bita przez oboje - najczęściej po głowie, co po latach jej prawnicy będą próbowali wykorzystać do jej obrony. 

By uwolnić się od życia w koszmarze, po raz pierwszy Lisa wyszła za mąż jeszcze przed 18. urodzinami. Zostali rodzicami czworga dzieci. Zdaniem sąsiadów i znajomych, (przyjaciół Lisa w ogóle nie miała), była dobrą matką. Mówiła, że dzięki dzieciom czuje się potrzebna i spełniona. Z czasem jednak okazało się, że poślubiła damskiego boksera. Małżeństwo się rozpadło, ale już niebawem Lisa poznała Kevina Montgomery’ego, który został jej drugim mężem.

Ten związek uchodził za udany. Choć z Kevinem nie mieli już dzieci, wspólnie wychowywali czwórkę z jej pierwszego małżeństwa. Mąż nie miał pojęcia, że po ostatniej, trudnej ciąży, Lisa poddała się zabiegowi podwiązania jajowodów. Mimo to parokrotnie twierdziła, że ​​jest w ciąży, a Kevin, nie wiedząc o zabiegu, wierzył jej. Trzykrotnie między 2001 a 2004 roku oświadczała mu, że spodziewa się dziecka.

ZOBACZ: Miał 13 lat, gdy odnalazł pierwsze ciało. "Szukając dziecka, boję się mniej"

- Wierzyłem, bo jej brzuch stawał się duży, miesiączki się zatrzymywały, miała poranne mdłości, brała witaminy dla ciężarnych, a jej piersi były powiększone, jak to w ciąży - mówił potem Montgomery, przesłuchiwany przez policjantów.

Znacznie później psychiatrzy zdiagnozowali u Lisy syndrom ciąży urojonej, stan chorobowy, któremu towarzyszą objawy fizyczne ciąży - niemal wszystkie poza obecnością płodu.

Wtedy, jesienią 2004 roku, Lisa także oświadczyła mężowi, że jest w ciąży. Opowiadała o tym ponoć wszystkim w Melvern. Jako datę narodzin dziecka wskazała koniec grudnia. Zdaniem śledczych, gdy dotarło do niej, że wcale w ciąży nie jest, (być może udawanie jej, też było częścią planu), by ratować twarz, musiała coś zrobić.

Zbrodnię zaplanowała precyzyjnie - krok po kroku.

Sznur i nóż

Gdy Lisa Montgomery 16 grudnia 2004 roku wysiadła z czerwonej toyoty w Skidmore, przed domem Bobbie Jo Stinnett, zsunęła z palca obrączkę i zostawiła ją w samochodzie. Gdy śledczy odtwarzać będą każdy jej ruch, nie umknie ich uwadze jasność myślenia, niemożliwa w przypadku psychozy i podobnych zaburzeń. Potem zeznała, że bała się, iż na zawsze zostaną na niej ślady krwi.

Szła na spotkanie, które sama zaaranżowała, pod pretekstem kupna od Stinnett rat terriera. W kieszeni płaszcza miała długi, biały sznur, nóż ze stali nierdzewnej, który wzięła z domu i zacisk do pępowiny. Stinnett, wówczas w ósmym miesiącu ciąży, zapewne spodziewała się miłego spotkania z doświadczoną "wieloródką", również bliską rozwiązania.

Nie wiadomo czy Lisa zaatakowała od razu, ale zrobiła to, gdy Bobbie stała odwrócona do niej tyłem. Zarzuciła jej na szyję sznurek i zaczęła dusić. Nie szło jej tak gładko, jak się spodziewała. Lekarz sądowy stwierdził, że kobieta walczyła z napastniczką. W końcu straciła przytomność. Odzyskała ją na skutek przeszywającego bólu - Lisa właśnie rozcinała jej brzuch, przyniesionym z domu nożem kuchennym, by wydobyć  z niego dziecko. Po tym jak przecięła pępowinę i zacisnęła na niej klamerkę, wokół szyi Bobbie znów owinęła sznur i zacisnęła. Bobbie wciąż się szarpała.

W końcu przestała. Lisa zabrała dziecko, które jakimś cudem przeżyło tę rzeź. Wsiadła do samochodu i odjechała.

Bobbie Stinnett została znaleziona przez swoją matkę, Becky Harper około godziny po napadzie. Leżała w kałuży krwi, która wciąż z niej wypływała. Jeszcze oddychała. Harper natychmiast zadzwoniła na 911, opisując rany zadane córce jako wyglądające "jak gdyby jej żołądek eksplodował". Na uratowanie życia Stinnett było jedna za późno. Jej zgon ogłosili lekarze w szpitalu Św. Franciszka w Maryville . "Zmarła na skutek uduszenia i utraty krwi"- napisał patolog.

Dziecka nigdzie nie było. Nikt nie miał pojęcia, czy szukają żywego, czy może martwego noworodka.

 Lisa Montgomery była już wtedy w swoim domu w Melvern z wcześniakiem na rękach.

"To jest Abigail"

Kiedy Lisa 16 grudnia późnym wieczorem pokazała swojemu mężowi ich nowo narodzoną córeczkę, płakał ze szczęścia. Był przekonany, że jak wcześniej kolejna ciąża skończy się poronieniem, bo takie wersje znał z ust żony. Oszołomiony, uwierzył w bajkę, którą mu sprzedała: poród zaczął się nagle, w Topece, w stolicy stanu Kansas, gdzie robiła zakupy. Dziewczynka miała się urodzić w tamtejszym szpitalu uniwersyteckim, do którego ponoć trafiła.

- Nazwijmy ją Abigail - powiedziała do męża Lisa.

17 grudnia upłynął im na pokazywaniu dziecka rodzicom i przyjaciołom. Para przyprowadziła ją nawet do lokalnego pastora. Gdy wrócili do domu, czekała na nich policja, która od momentu znalezienia Stinnett, szukała też dziecka. Wykorzystano "alarm Amber" , służący do pozyskania pomocy opinii publicznej, informowanej poprzez media i telefonie komórkową o zaginionym. I właśnie za jego sprawą wiadomość o nagłym pojawieniu się niemowlęcia w domu Montgomerych, dotarła do policji.

Kevin Montgomery tego dnia słyszał alarm, ale w żaden sposób nie powiązał zaginionego niemowlęcia z Missouri z pojawieniem się jego żony poprzedniego dnia z noworodkiem.

Oficer policji obserwował przesłuchiwał małżeństwo oddzielnie. Zdumiony Kevin z niedowierzeniem słuchał funkcjonariusza, który mówił mu, że żona jest podejrzana o zabójstwo Bobbie Jo Stinnett i porwanie jej  córeczki, którą wycięła jej nożem z brzucha.

Z oświadczenia FBI wynika, że ​​Montgomery przyznała się do przestępstwa od razu po tym, jak została zatrzymana. Badania DNA potwierdziły, że dziewczynka jest córką zamordowanej Bobbie i Zeba Stinnettów.

Victoria Jo Stinnett, bo takie imię wybrali wcześniej dla niej rodzice, wróciła pod opiekę swojego ojca. Tego samego dnia Lisa Montgomery została aresztowana.

Zbrodnia w okowach choroby psychicznej?

Początkowo policja podejrzewała, że Montgomery dopuściła się zbrodni po tym, jak sama poroniła, w wielkim szoku. Szybko jednak okazało się, że ani teraz, ani wcześniej żadnych poronień nie było. Ponieważ Montgomery została oskarżona o porwanie niemowlęcia i o doprowadzenie do śmierci matki, nie było mowy o tym, by sprawą zajął się sąd stanowy. Od początku wiadomo było, że orzekać o winie będzie sąd federalny. Kara śmierci albo dożywocie, bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Nic innego nie wchodziło w grę.

Lisa Montgomery w 2004 roku.ASSOCIATED PRESS/East News
Lisa Montgomery w 2004 roku.

 Zadaniem obrony było doprowadzenie do tego, by orzeczono karę dożywocia. Niestety, prawnicy od początku próbowali przekonać sąd, że zbrodnia została popełniona "w okowach choroby psychicznej", wywołując wściekłość prokuratur federalnej Roseanna Ketchmark. To bowiem oznaczało, że zamierzają zawalczyć o uniewinnienie kobiety. Próba udowodnienia, że Montgomery cierpi na zespół stresu pourazowego, wywołany przemocą fizyczną i seksualną w dzieciństwie, i ma kłopot z odróżnianiem dobra od zła, nikogo nie przekonała. Biegli psychiatrzy także nie mieli wątpliwości, że Montgomery "jest zdrowa na umyśle". Dowodził tego wykonany z zimną krwią i precyzją plan mordu matki i porwania jej dziecka.

ZOBACZ: Po torturach spłonęła na stosie. Współczesne polowania na czarownice

Ketchmark z łatwością udowodniła też, że Montgomery mordując ciężarną kobietę, doskonale zdawała sobie z ogromu zła, jakie popełnia. I przytoczyła jej wypowiedź w chwili aresztowania: Lisa była zaskoczona, że policjanci są dla niej tacy mili, choć przecież popełniła straszny czyn.

Jeszcze gorzej zadziałał argument, że jej zmaganie się z lękiem utraty ciąży urojonej, sprawiało, że żyła na granicy jawy i snu. Doprowadziło to do wybuchu złości pani prokurator. Na powtarzane przez obrońców jak mantra słowo "pseudocyesis" (ciąża urojona), oznajmiła, że przypomina jej to "dyskusję o voodoo". Przekonała bez trudu ławę przysięgłych, iż rzekome urojenie to oszustwo i manipulacja. Argumentem nie do zbicia było zdjęcie ultrasonograficzne dziecka, które Montgomery skopiowała z Internetu, poddając obróbce, tak, aby było na nim jej imię, a następnie pokazywała mężowi i znajomym.

- Spreparowane USG to jedna z najważniejszych dymiących broni, które pokazują oskarżonej, że nie była w ciąży w 2004 roku i dobrze o tym wiedziała - powiedziała Ketchmark.

Najwyższy wyrok kary był jedynie formalnością.

Czekając na wyrok

22 października 2007 r. sędziowie uznali Lisę Montgomery winną stawianych zarzutów. Ława przysięgłych zarekomendowała wyrok śmierci. Sędzia Gary Fenner formalnie skazał Montgomery na śmierć. 

Drogę do wznowienia po 17 latach przerwy egzekucji, wykonywanych przez władze federalne, utorował w lipcu tego roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, orzekając, że mogą być one znów przeprowadzane. Uchylił w ten sposób blokujący je nakaz. Powodem, dla którego wykonywanie federalnych wyroków śmierci zostało wstrzymane na lata, były spory o metody ich wykonywania.

W 2012 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych odrzucił apelację złożoną przez Montgomery. 17 października br. prokurator generalny William Barr zdecydował, że 52-letnia dziś Lisa Montgomery zostanie stracona 8 grudnia tego roku. Będzie tym samym pierwszą kobietą od 67 lat skazaną na karę śmierci przez sąd federalny. (Ostatnią, na której wykonano taki wyrok w USA, była Bonnie Heady, skazana za porwanie i zabójstwo sześciolatka, w 1953 roku.)

Śmiertelny zastrzyk zostanie podany Montgomery w więzieniu Terre Haute, w stanie Indiana. Egzekucja odbędzie się zaledwie cztery dni po 39. rocznicy urodzin Bobbie Jo Stinnett. Federalne sądy apelacyjne podtrzymały wyrok skazujący na śmierć i wyrok w 2011 roku.

Córka zamordowanej Victoria Jo Stinnett ma dziś 16 lat. Wychował ją ojciec, który nigdy więcej się nie ożenił.

 

Komentarze