Po torturach spłonęła na stosie. Współczesne polowania na czarownice
Pixabay

Po torturach spłonęła na stosie. Współczesne polowania na czarownice

Najpierw torturowano ją gorącym prętem. Potem rozwścieczony tłum związał i podpalił 20-latkę. Wśród setek osób, które przyglądały się jak płonie żywcem, były jej małe dzieci. Zginęła oskarżona o czary i śmierć sześciolatka. Egzekucję wykonano nie kilka stuleci, a kilka lat temu.

Czarownice dla przeciętnego mieszkańca Zachodu to dziś element popkultury. Na co dzień mało kto pamięta, że za pokraczną "babą jagą" w szpiczastej tiarze i z kurzajką na nosie stoją historie prawdziwych kobiet, torturowanych i zabijanych w okrutny sposób.

W dowód pobożności

Okres największych prześladowań przypada na XVI-XVII wiek. Reformacja podzieliła Europę na katolików i protestantów, a religijni przywódcy chcieli udowodnić swoją pobożność, doszukując się przyczyn wszelkiego nieszczęścia tam, gdzie działać miały siły zła.

Oskarżeni o paktowanie z diabłem czy sprowadzanie chorób, opętań, śmierci, a nawet niepłodności ludzi i zwierząt, musieli się liczyć z wygnaniem lub karą śmierci. Działaniem magii tłumaczono też gradobicia, zniszczenie plonów czy kradzieże.

Głównie kobiety padały ofiarą oskarżeń, a specjalny podręcznik "Młot na czarownice” tłumaczył, że są one bardziej przystosowane przez naturę i mniejszą wiarę do rzucania uroków, ale na północy Europy częściej o czarnoksięstwo oskarżani byli mężczyźni.

ZOBACZ: Opętanie czy choroba psychiczna? Między wiarą a nauką

Osoba, na którą padł cień podejrzeń o czary, przechodziła liczne próby tzw. ordalia i tortury. Przyznanie się do winy było koronnym dowodem, choć czasem do wydania wyroku wystarczało wskazanie przez osobę już uznaną za winną.

Według różnych szacunków w ciągu trzystu lat w Europie z powodu oskarżeń o czary zginęło ok. 35 tys. osób. Jeszcze w XVII w. hiszpańska inkwizycja oficjalnie zniosła instytucjonalne ściganie za czary, jednak proces ten zaczął wygasać dopiero w kolejnym stuleciu.

Krystyna Ceynowa - ostatnia Polka oskarżona o czary zginęła w 1836 r. - zlinczowana przez sąsiadów, kiedy władze odmówiły jej procesu. Z kolei w Wielkiej Brytanii jeszcze w 1944 r. skazano na więzienie dwie kobiety, którym - jako medium - zarzucano przekazywanie tajnych informacji. Oficjalnie czary przestały być przestępstwem na Wyspach dopiero w latach 50.

Co drugi dzień ginie "czarownica"

Polowanie na czarownice tak naprawdę nigdy się nie skończyły i w wielu miejscach na świecie nadal trwają. Oskarżenie o bycie wiedźmą jest dziś tak samo niebezpieczne, jak kilkaset lat temu. Albo bardziej, bo tylko od zakończenia II wojny światowej zabito kilkukrotnie więcej czarownic niż wieki temu.  

Według indyjskiego National Crime Records Bureau w latach 2001-2016 z powodu oskarżeń o czary torturowano i zabito ponad 2,5 tys. osób. A to tylko oficjalne dane.

Liczba rzeczywistych ataków jest znacznie wyższa. W większości miejsc czary nie są odnotowywane jako przyczyna zabójstwa. Według rządowych statystyk średnio co drugi dzień w Indiach ginie kobieta oskarżona o czary.

W niektórych wioskach kobiety przechodzą testy wykonywane przez szamanów. Wśród metod na udowodnienie winy jest wypisywanie imion kobiet na gałęziach drzew. Ta gałąź, która uschnie, wskazuje winną.

Innym sposobem jest napisanie imion podejrzanych na woreczkach z ryżem i wrzucenie ich do gniazd termitów. To one wskazują woreczek czarownicy.

Jeden z szamanów zmusił 30 kobiet do wypicia przygotowanej przez niego trującej mikstury. Ta, która przeżyje, miała być winna rzucania uroków. Rozchorowały się wszystkie.

Szamani i 8-latek

Wskazanie winnego to dopiero początek. "Udowodnienie" czarów rozpoczyna cykl tortur. Niektórzy skazańcy muszą chodzić nago po wsi, są zbiorowo gwałceni, kobietom obcina się piersi. "Czarownice" mają wybijane zęby i golone głowy. Zostają też wykluczone ze społeczności.

Do zabójstwa czterech osób w lipcu 2019 r. doszło w wiosce Jharkhand w prowincji Gumla. Pod zarzutem uprawiania czarnej magii grupa ok. 10 mężczyzn w środku nocy wyciągnęła ofiary z domu i skatowała je metalowymi prętami. Ich zwłoki porzucono.

Do brutalnego morderstwa doszło także w Nepalu w 2012 r. Lokalny szaman oskarżył tam matkę dwojga dzieci o czary wywołujące choroby. Kobieta została pobita kijami na oczach 9-letniej córki, a następnie oblana naftą i podpalona. Wśród zatrzymanych znalazło się dwóch szamanów, pięć kobiet i 8-latek.

Ale wyrok nie zawsze oznacza śmierć.

"Jesteś żywym trupem"

W centrum wsi w stanie Gujarat w 2014 r. mężczyźni uzbrojeni w żelazne pręty i drewniane kije otoczyli trzy kobiety ze swojej rodziny. Obarczono je winą za śmierć młodych mężczyzn i ucztowanie na ich duszach. Gromadzący się tłum nazwał je "dahani" (wiedźma). Kobiety zostały brutalnie pobite.

W 2017 r., kiedy rozmawiały z dziennikarzami, wciąż mieszkały w domach swoich oprawców. Przed śmiercią uchroniło je zrzeczenie się prawa do żyznej ziemi. Teraz - z pomocą organizacji pozarządowej - wystąpiły na drogę sądową, by walczyć o swoje prawa.

Inna z kobiet została oskarżona o czary, kiedy w jej wiosce zmarła roczna dziewczynka. - Długo chorowała, ale mieszkańcy wioski powiedzieli mi: zjadłaś ją. Przyszedł tłum, żeby mnie pobić - mówiła.

ZOBACZ: Leżała w płytkim grobie niedaleko córeczek. "Widziały, co robiłem ich mamie"

Z kolei 40-letnia Kesi Chadana z Radżastanu (prawo zakazujące polowań na czarownice obowiązuje tam od 2015 r.) po powrocie ze szpitala zastała w swoim domu sąsiadów. Mieszkańcy wioski najpierw zamknęli ją w domu i zabrali telefon, a później zaczęli torturować.

40-latka została pobita, rozebrana do naga i zmuszona do paradowania po wsi w wieńcu z butów. Musiała też nosić na głowie ciężkie kamienie. Według jej relacji, sąsiedzi planowali spalić ją na stosie, ale uratowała ją policja. Za udział w napadzie aresztowano i skazano 30 osób. - Nie zabili mnie, ale też nie zostawili przy życiu - powiedziała.

Swoją historię opowiedziała także 22-latka, którą o czary oskarżył mąż i jego rodzina. - Zaczęli mnie bić, powiedzieli sąsiadom, że jestem wiedźmą. Nie dawali mi jedzenia, zmuszali do jedzenia węgla i picia ich moczu. Byłam zamknięta, nie mogłam się widywać z własną matką - opowiadała. W końcu teściowie wyrzucili ją z domu.

Mimo że te kobiety przeżyły, aktywiści podkreślają, że w tak zamkniętych społecznościach życie z piętnem czarownicy bywa gorsze niż śmierć. - Jesteś żywym trupem, kobiety chowają przed tobą swoje dzieci, zakrywają brzuchy w ciąży, ludzie zrywają wszelkie kontakty - mówi jedna z kobiet.

Skazany na śmierć za... czarowanie na wizji

Oficjalnie kara śmierci za czary grozi w Arabii Saudyjskiej. W 2009 r. utworzono w tym kraju nawet jednostkę ds. walki z czarami w ramach krajowego wydziału policji religijnej. 

W czerwcu 2012 r. oskarżony o posiadanie talizmanów i stracony został Muree bin Ali bin Issa al-Asiri. Saudyjka Amina bin Salem Nasser zginęła za praktykowanie czarów w grudniu 2011 r. Z tego samego powodu trzy miesiące wcześniej na parkingu w Medynie zamordowano Sudańczyka. Z kolei w 2014 r. ścięty za praktykowanie czarnej magii i czarów został Mohammed bin Bakr al-Alawi.

Najsłynniejsza jest jednak sprawa libańskiego prezentera telewizyjnego Ali Hussain Sibata, który w znanym, emitowanym na całym Bliskim Wschodzie programie przepowiadał widzom przyszłość, dawał rady i wypowiadał zaklęcia.

Mężczyzna został zatrzymany w Arabii Saudyjskiej w 2008 r. podczas pielgrzymki. Rok później oskarżono go o czary i w tajnych rozprawach skazano na śmierć. Jednak po naciskach rządu libańskiego i obrońców praw człowieka, prezenter miał zostać wypuszczony z więzienia w 2012 r.

Dzieci szatana

W Afryce są tak powszechne, że w Ghanie i Burkina Faso wciąż istnieją specjalne "obozy czarownic". Schronienie w prowizorycznych szopach znajdują kobiety, które uciekły ze swoich wsi przed linczem.

Brytyjska organizacja Stepping Stones Nigeria w ciągu pięciu lat udokumentowała 250 przypadków oskarżenia dzieci o czary tylko w jednym stanie - Akwa Ibom. W 81 proc. zostały one porzucone i żyły na ulicy bez dostępu do żywności, wody, schronienia i opieki medycznej. A Nigerii o czary podejrzewane są nawet niemowlęta. 

W 2016 r. świat obiegło zdjęcie duńskiej aktywistki Anji Loven, która poiła nigeryjskiego wychudzonego chłopca. Rodzina pozbyła się dziecka, kiedy oskarżono je o czary.

Wiele dzieci czeka jednak znacznie gorszy los. Po uznaniu za "wiedźmy" oblewane są kwasem, grzebane żywcem lub wsadzane w ogień.

Za jedną z winnych utrwalania przesądów o opętanych dzieciach w Nigerii uznaje się Helen Ukpabio. Autorkę filmu "End of the Wicked" z 1999 r., w którym pokazywała, w jaki sposób szatan chwyta dusze dzieci. W swojej książce twierdziła z kolei, że "jeśli dziecko w wieku poniżej 2 lat krzyczy w nocy, płacze i zawsze ma gorączkę z pogarszającym się stanem zdrowia, to  jest sługą szatana".

Polowanie na czarownice to ogromny problem m.in. w Tanzanii. Szacuje się, że w latach 1960-2000 zamordowano tam ok. 40 tys. osób.

Za działanie uroków uznaje się choroby, jak AIDS czy niepłodność kobiet. Czary wini się także za nagłe zgony, ubogość upraw, chciwość czy zazdrość. Nieślubne dzieci często służą jako kozły ofiarne.

Cenny talizman

Giną jednak nie tylko ci, którzy "rzucają złe uroki". Powszechne są polowania na albinosów, których części ciał stają się talizmanami.

"W maju we wsi Mwamboku znaleziono zwłoki albinosa. Nieznani sprawcy z ciała Shitakelelwy Chitoberwy wyrwali wnętrzności i zniknęli niezauważeni. W czerwcu do mieszkania Jamesa Charlesa wpadło pięciu mężczyzn. Siłą zabrali jego synów z albinizmem. Policja szukała dwunastoletniego Remy’ego i siedmioletniego Zakaria, ale wieści na ich temat cichły z każdym miesiącem. W październiku w okolicach wioski Shigunga zaatakowano kolejną osobę z albinizmem" - pisze w swojej książce "Nie róbcie mu krzywdy" polski reportażysta Filip Skrońc.

"Sześćdziesięciodwuletni Rwegamoyo Kilanga stracił przytomność, a oprawcy pozbawili go obydwu rąk. Kilka lat później z jego grobu wykradziono szczękę i żebra. W listopadzie zaatakowano siedmioletniego Emmanuela Festo. Niedługo po dziewiętnastej grupa mężczyzn wpadła do jego domu. Mama przygotowywała kolację, gdy czterech mężczyzn rzuciło się na chłopca. Odrąbali mu lewe ramię i palce prawej ręki. Następnie wybili cztery zęby i próbowali odciąć język oraz nos" - relacjonuje.

"Gdy Festo leżał w szpitalu, pod koniec listopada zaatakowano przewodniczącego Tanzania Albinism Society z dystryktu Maswa. Do jego sypialni wpadło trzech mężczyzn z maczetami, ale udało mu się obronić. Paulo Sasa zajście zgłosił na policji, a napastników schwytano. W areszcie wyznali, że zostali przysłani przez czarownika z zadaniem i marzeniem. Ramię albinosa miało dać im bogactwo" - przypomina Skrońc, choć to tylko mały fragment tego, co dzieje się w Afryce.

Spłonęła na oczach tłumu i policji

Zdecydowanie czarnym miejscem na mapie świata jest Papua-Nowa Gwinea, w której przestępstwa związane z egzekucjami za czary w ostatnim czasie przybrały na sile. ONZ szacuje, że rocznie z powodu oskarżeń o stosowanie magii ginie tam 200 osób. Według lokalnych danych - z domów wypędzonych mogło zostać nawet 50 tys. osób.

W lutym 2013 r. Kepari Leniata została oskarżona przez rodzinę 6-letniego chłopca o jego śmierć. 20-latka na oczach swoich dzieci była torturowana gorącym prętem, a następnie związana, oblana benzyną i podpalona na stercie opon samochodowych.

Egzekucji przyglądały się setki świadków, w tym policjanci, którzy nie byli w stanie powstrzymać rozwścieczonego tłumu.

Po tej zbrodni w Papui-Nowej Gwinei za polowanie na czarownice wprowadzono karę śmierci.

To nie przeszkodziło jednak pod koniec 2017 r. miejscowej ludności oskarżyć o czary 6-latkę, która miała spowodować chorobę mężczyzny. Za karę rozebrano dziewczynkę do naga i torturowano przez pięć dni m.in. usuwając jej skórę z pleców i pośladków rozgrzanymi maczetami.

6-latkę uratował świecki misjonarz Anton Lutz. Okazało się, że jest ona córką zamordowanej Leniaty. Do tej pory nikt nie został ukarany za torturowanie jej i zabójstwo jej matki.

Szukając łatwych odpowiedzi

Od setek lat nie zmieniły się przyczyny oskarżeń o magię. Czary to próba znalezienie łatwych odpowiedzi, gdy łatwych odpowiedzi nie ma.

W Europie i Ameryce rewolucja przemysłowa, rozwój nauki i gospodarki pozwoliły ludziom zrozumieć to, co do tej pory wydawało się nie do ogarnięcia umysłem. Mieszkańcy tych ziem, przestali więc wierzyć w duchy.

Inaczej zadziałało to np. w Papui-Nowej Gwinei, gdzie mobilność ludzi doprowadziła do przeniesienia się wiary w zabobony z odległych rejonów górskich do większych miast, w których problem wcześniej nie istniał. Jak w wywiadzie dla "Polska Times" tłumaczył Tadeusz Biedzki, autor książki "Sen pod baobabem", - "Afrykanie wierzą w duchy, one są wszędzie i duchem może być wszystko".

To też sprawia, że bardzo często za różne skutki nie czują się odpowiedzialni, ale odpowiedzialnością obciążają duchy. Jeśli Afrykanin złamie nogę, to nie uważa, że złamał ją, bo się potknął, tylko zadaje sobie pytanie, dlaczego się potknął, kto za tym stoi, może duch opiekuńczy jego sąsiada, który mi źle życzy? A skoro tak, to sąsiadowi też trzeba złamać nogę. Bywa tak, że duch podpowiada, że trzeba kogoś zabić, nawet własne dziecko, po to, żeby coś się w życiu odmieniło - w to wierzą animiści - mówił.

Oskarżycielami są często nazywani w Indiach "bhopas", czyli lokalny znachorzy, szamani, alternatywni uzdrowiciele. Ludzie przychodzą do nich z każdym problemem, a kiedy ci nie potrafią go rozwiązać, zrzucają winę na czary.

Czarna magia może być wyjaśnieniem problemów zdrowotnych i nagłych śmierci, których przyczyną często dziś są choroby cywilizacyjne, dotąd nieznane mieszkańcom prowincji w Afryce czy Azji.

ZOBACZ: Ofiary rąbali na kawałki, niemowlęta palili żywcem. "Najbardziej poszukiwani przestępcy"

Znalezienie odpowiedzialnego za ludzkie tragedie kozła ofiarnego ma pomóc rodzinie złagodzić żal po stracie. Daje też ludziom poczucie kontroli i możliwość skierowania złości na kogoś innego, gdy znajdują się w trudnej sytuacji, nad którą nie umieją zapanować.

Oskarżenia o czary to często próba pozbycia się problematycznych osób. W ostatnim czasie wzrosła liczba ataków na mężczyzn, którzy są właścicielami ziemi. Ludzie oskarżają ich o czary, by przejąć ich własność. Ma to związek z industrializacją i rosnącymi cenami.

- Bitwy o ziemię i własność są częstym początkiem polowań na czarownice - mówi w Scientific American Soma Chaudhuri, socjolog z Michigan State University. Z tego powodu ofiarami ataków często padają starsze, samotne kobiety w Indiach. Ale to także dobry sposób na pozbycie się niechcianej już żony i zrobienie miejsca nowej kobiecie.

W Papui-Nowej Gwinei ogromnym problemem jest bezkarność sprawców. W trwającym 20 lat badaniu Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, w którym wykazano 1440 przypadków tortur i 600 zabójstw stwierdzono, że mniej niż jeden procent sprawców został skutecznie skazany.

Z nienawiści do kobiet

Ale to, na co najbardziej uwagę zwracają aktywiści walczący z polowaniem na czarownice, to mizoginia i uprzedzenia do kobiet. To wciąż przedstawicielki płci pięknej najczęściej padają ofiarą oskarżeń o czarnoksięstwo.

ZOBACZ: Nadwrażliwa, za niska i jakaś dziwna. Kobieta w świecie przystosowanym dla mężczyzn

Soma Chaudhuri tłumaczy, że przemoc i polowania na czarownice stanowią ujście frustracji dla żyjących w biedzie mężczyzn z powodu własnego braku mocy.

Społeczności wiejskie są marginalizowane i uciskane, nie mają ani środków politycznych ani dróg protestów, żeby to zmienić. Co robią ludzie, gdy są bardzo sfrustrowani? Szukają łatwego kozła ofiarnego w swoich otoczeniu. Kobiety nim są - mówi socjolog.

Wieloletnie kulturowe tradycje patriarchatu, w którym to mężczyźni kontrolują zasoby rodziny wiążą się z uprzedzeniami i oczernianiem kobiet.

- Polowanie na czarownice jest ostatnim wyrazem frustracji - podkreśla Kiran Desai, profesor z Centrum Studiów Społecznych Uniwersytetu Veer Narmad South Gujarat.

 

Komentarze