Zaremba o zmarnowanej szansie Kościoła
East News

Zaremba o zmarnowanej szansie Kościoła

Na razie wyróżnia się wyjątkowo skomplikowaną nazwą. Skompletowano "Państwową Komisję do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15". Nazywana potocznie komisją do spraw pedofilii, będzie dopiero szukała metod działania, bo ustawa zarysowała jej zadania bardzo nieprecyzyjnie.

Początkiem jest jednak kontrowersja wokół składu komisji. Sejm, który wybierał trzech spośród siedmiu członków, odrzucił kandydaturę księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego zgłoszonego przez posłów z Koalicji Polskiej (Kosiniaka-Kamysza i Kukiza) oraz Konfederacji. Zaskakująca jest geografia tego głosowania. Duchownego nie chcieli posłowie Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, ale także większość klubu PiS. Przeciw głosowali Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki.

Wzór niezależności

Ksiądz Isakowicz-Zaleski jest bohaterem kilku kontrowersji. Ofiara napaści Służby Bezpieczeństwa w latach 80., zaangażowany we wspieranie "Solidarności", mącił spokój swoich kolegów. Od kilkunastu lat, szperając w papierach IPN-u, wskazywał często prominentnych duchownych archidiecezji krakowskiej jako agentów SB. Nie zdołano go uciszyć, choć jego głos był głosem wołającego na puszczy. Większość przez niego zdemaskowanych nadal zajmuje swoje stanowiska. Zarazem księdza nie raz i nie dwa oskarżano o "szkodzenie Kościołowi".

ZOBACZ: Zdalna dehumanizacja. Zaremba o przyszłości uczelni

Innym polem jego aktywności było dobijanie się o uznanie mordu wołyńskiego za zbrodnię ludobójstwa. I w tej sprawie miał rację. Niestety jego wypowiedzi niekiedy współbrzmiały zanadto z propagandą rosyjską skierowaną przeciw Ukrainie. Tyle że nie sposób pomawiać kapłana o uleganie jakimkolwiek inspiracjom. Jest do bólu niezależny, czy ma rację, czy jej nie ma.

Wzywał do rozliczenia księży

W sprawie nadużyć seksualnych w Kościele także wypowiadał się od dawna. Mówił między innymi o pewnej diecezji zdominowanej przez lawendowe lobby, czyli duchownych-gejów wykorzystujących kościelne instytucje dla swoich celów. Początkowo i w tej sprawie był samotnym wilkiem. Ale w maju 2020 roku zobaczyliśmy go w najnowszym filmie braci Marka i Tomasza Sekielskich "Zabawa w chowanego". Wzywał tam przed kamerą do rozliczenia księży pedofilów i biskupów, którzy milczeli.

Był to niejako sojusz ponad podziałami. W wielu kwestiach Isakowicz-Zaleski uchodzi za konserwatystę. Bracia Sekielscy - za antyklerykałów.

Kunktatorstwo prawicy

Dla porządku: nie wszyscy posłowie Zjednoczonej Prawicy głosowali przeciw niemu. W mniejszości pozostało od 55 w pierwszym głosowaniu, do 63 w trzecim, posłów klubu PiS, w tym niezgadzający się ze sobą w niczym Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro. Najwyraźniej tym razem obaj rozumieli, że wprowadzenie w skład takiego ciała księdza zainteresowanego oczyszczeniem Kościoła było szansą na to oczyszczenie. Nawet jeśli komisja ma się zajmować nie tylko przypadkami duchownych.

Skąd taka decyzja kierownictwa PiS? Przypomnijmy, że komisja została stworzona na papierze pod koniec poprzedniej kadencji, w sierpniu 2019 roku, jako odpowiedź na pierwszy film Sekielskich. Niektórzy spodziewali się nawet, że będzie ona celowo wskazywać na inne środowiska niż duchowni jako bardziej winne. Tym niemniej nikt się z jej powołaniem nie spieszył, pomimo uchwalenia ustawy. Pierwszego członka mianował Rzecznik Praw Dziecka w maju roku 2020, wyraźnie pod wpływem "Zabawy w chowanego". Potem zrobili to prezydent i premier. Dopiero teraz Sejm.

ZOBACZ: Najdłuższe śledztwo w historii Szwecji. Wskazano sprawcę, rana pozostała

Trudno o lepszy dowód na brak determinacji czy choćby pomysłu na uruchomienie tej komisji po stronie prawicy. Isakowicza-Zaleskiego skreślono zaś dlatego, że on akurat gwarantował zainteresowanie tematami wewnątrzkościelnymi. Pewnie w tym kierunku popychałby resztę nieznanych szerzej opinii publicznej członków. Niecierpiany przez biskupów, burzyłby ich złudny spokój. Niektórzy uważają go, zwłaszcza po występie u Sekielskich, za wroga. 

Kalkulacja jest więc zrozumiała, ale też złudna.Owszem, PiS po raz kolejny zaskarbił sobie wdzięczność większości hierarchii, która rozumuje i reaguje jak sławny już kaliski biskup Edward Janiak. Ale też pytanie, co będzie warte wsparcie tego instytucjonalnego Kościoła za kilka lat. Nawet nieliczne, ale przeważnie drastyczne przypadki krycia i zamiatania pod dywan coraz bardziej podkopują jego autorytet.

Tomasz Terlikowski, którego pryncypialność wobec tej tematyki niezmiennie cenię, twierdzi, że prawica, pomagając Kościołowi tuszować podobne historie, ma go w szachu i może na niego wpływać. Ale przecież i bez takiego długu Kościół jest trochę skazany na PiS. Wobec radykalizowania się większości opozycji w antyklerykalnym i permisywnym kierunku. Z drugiej strony, powtórzę, waga owego poparcia będzie malała, nie rosła. Skądinąd zaś zwłaszcza podczas ostatniej kampanii hierarchia nie zaangażowała się mocno, za wyjątkiem paru sytuacji, w przepychanie Andrzeja Dudy. Może więc na zachowawczych reakcjach polityków PiS zaważył bardziej odruch niż rzetelny bilans strat i zysków. "Biją naszych, biją biskupów" - wielu z nich myśli tak prostacko.

Lewica: im gorzej, tym lepiej

Zabawny jest sprzeciw drugiej strony. Joanna Scheuring-Wielgus zareagowała najprościej: Isakowicz-Zaleski jest księdzem, nie może więc kontrolować innych księży. To oczywisty nonsens, robiłby to gorliwiej i być może skuteczniej niż ludzie świeccy. Ale Lewicy nie zależy na skuteczności, a na gonieniu króliczka. A gdyby Isakowicz coś ważnego odkrył, mógłby przywrócić kręgom kościelnym odrobinę wiarygodności. Osobiści nieprzyjaciele Pana Boga nie mogą do tego dopuścić.

ZOBACZ: Zagłada Tokio i ewakuacja Nowego Jorku w 60 dni

Dlaczego podobnie zachowali się, za wyjątkiem dziesiątki ich posłów, platformersi? Przecież rozliczanie Kościoła rękami księdza powinno być dla nich gratką, zwłaszcza od kiedy uwiarygodnił on Sekielskich, napisała znana internautka. Moim zdaniem przeceniła ten odłam opozycji. On się kieruje odruchami, zupełnie jak pisowcy. Dziś są one niestety mocno podobne do uzasadnień, jakie ujawniła Scheuring-Wielgus.

Jak tu głosować na księdza, na dokładkę prolustracyjnego? Dla bardziej wyrobionych ważne mogło być też przekonanie, że Isakowicz za bardzo przyczynia się do skojarzenia pojęcia "homoseksualista" ze słowem "pedofil". To skądinąd bardziej ogólny kłopot: przecież film Sekielskich zajmował się księżmi gejami. Obóz postępu nie do końca wie, jak w takich przypadkach reagować. To znamienne, że inaczej głosowali nieliczni już "konserwatyści" z KO-PO, tacy jak Bogusław Sonik czy Joanna Fabisiak, życzący Kościołowi dobrze.

W efekcie różne motywy, jawne i ukryte, zaważyły na tym głosowaniu. Możliwe, że antyklerykałowie w myśl zasady "czym gorzej, tym lepiej" (dla Kościoła), cieszą się z krótkowzroczności klerykałów z PiS. Nie zmienia to faktu, że głosowali wspólnie. Więcej, na jedną chwilę odrodziła się koalicja PO-PiS. W tak brzydkiej sprawie.

ZOBACZ: Michelle Obama zasługuje na więcej niż wyreżyserowane show

Dla mnie ważne jest i coś innego. Wiele razy sam powtarzałem, jaką to mądrą, dalekowzroczną, niespieszącą się instytucją jest Kościół. W tym przypadku już nawet poza krzyczącym aspektem moralnym (o którym nie zapominam) jakoś tej dalekowzroczności nie widać. Rzekome kierowanie się siłą spokoju staje się ślepotą, kunktatorstwem. Narażaniem się na coraz większe gnicie, które nie było jedyną przyczyną, ale na pewno pomogło procesowi laicyzacji w wielu krajach zachodnich.

Czy polscy biskupi chcą nam zgotować irlandzką drogę? W takim przypadku nie będzie czego zbierać. I prawica zostanie sama, z bezwartościowym sojusznikiem, i Kościół nie będzie miał już niczego nikomu do zaoferowania.

Komentarze