Zaremba: chcecie wypuścić wirusa?
Pixabay

Zaremba: chcecie wypuścić wirusa?

Radość z powodu przyłapania rządu na ewentualnej pomyłce czy brakoróbstwie, przypomina radość po wypuszczeniu przy pomocy kruczka prawnego groźnego przestępcy z aresztu czy więzienia. Nie fryzjera zwolnionego z kary za strzyżenie w czasie lockdownu porównuję do przestępcy. Jest nim sam wirus. Chcecie go triumfalnie wypuścić między radosne tłumy? Po to, aby wykazać, że system źle działa?

Mglistej zapowiedzi prof. Horbana, głównego doradcy rządu, o zdejmowaniu jakichś obostrzeń pandemicznych towarzyszy atmosfera buntu przedsiębiorców. Głównym jego epicentrum jest południowa Polska (choć nie wyłącznie).

Górale tak naprawdę nigdy nie przejmowali się wirusem, w najgorszych czasach organizowali na własny użytek huczne wesela i biesiady. Ale głównym powodem geografii buntu jest naturalnie kryzys branży turystycznej i narciarskiej. Możliwe, że gdyby było lato, rzecz cała rozgrywałaby się przynajmniej w części nad morzem. Jest zima, więc straty ponoszą w Zakopanem, Szczyrku i Karpaczu.

Lider aktywistów Góralskiego Veta Sebastian Pitoń podczas wystąpienia na Polanie SzymoszkowejPAP/Grzegorz Momot
Lider aktywistów Góralskiego Veta Sebastian Pitoń podczas wystąpienia na Polanie Szymoszkowej

Chcecie wypuścić wirusa?

Euforia zapanowała w środowiskach od początku kwestionujących lockdownową metodę walki z pandemią. Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz sfilmował się w cały czas podobno działającej restauracji, prawnicy ruszyli z zachętami do pozwów, a "wolnościowi" komentatorzy delektują się wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu, który uwolnił od kary fryzjera strzygącego w czasie, kiedy nie powinien tego robić. Czytamy i słyszymy o jakiejś jutrzence swobody, jaka miała zaświecić Polakom.

ZOBACZ: Fryzjer z Głogówka pracował w czasie lockdownu. Sąd anulował mu karę

Czytam, słucham – i jestem zdumiony. Wyrok WSA nie dotyczy przecież istoty, czyli wyboru najlepszej metody walki z pandemią. Dotyczy strony formalnej. Pytania, czy rząd ma prawo do tak szerokich zakazów bez stanu klęski żywiołowej, w oparciu nawet nie całkiem o ustawy, w dużej mierze o własne rozporządzenia (na początku wydawał je minister zdrowia). Prawnicy i politycy mają prawo pytać, czy rząd działa na podstawie właściwej podstawy prawnej.

No tak, ale radość z powodu przyłapania rządu na ewentualnej pomyłce czy brakoróbstwie przypomina radość po wypuszczeniu przy pomocy kruczka prawnego groźnego przestępcy z aresztu czy więzienia. Nie, to nie owego fryzjera porównuję do przestępcy. Jest nim sam wirus. Chcecie go triumfalnie wypuścić między radosne tłumy? Po to, aby wykazać, że system źle działa?

Od posłów Konfederacji i wspierających ich publicystów oczekuję klarownego scenariusza. Od teraz jak mamy reagować na pandemię. Głosić jak piosenkarka Edyta Górniak, że jej nie ma, bo większość nie zachorowała? Przyzwalać na spiralę zachorowań, która jest w takiej sytuacji nieuchronna? Czekam na wasz program, zwłaszcza, że i wobec szczepionek jesteście z reguły nastawieni sceptycznie. Czekam zresztą od początku pandemii, ale teraz, gdy Anglicy stanęli na czele  zwolenników zamykania wszystkiego, a wasz dyżurny wzór do naśladowania, Szwedzi, się kajają, że dopuścili do zbyt wielu zgonów, czekam szczególnie.

Lekarscy celebryci w akcji

Co nie znaczy, że jakoś po ludzku nie rozumiem różnych przesłanek odruchu strząsania z siebie bolesnych ograniczeń. Z paru powodów.

Niektórzy urzędnicy, ale zwłaszcza lekarscy celebryci od początku drażnili mnie sposobem reagowania. Słuchaliśmy tasiemcowych pouczeń, jacy to Polacy są nieodpowiedzialni, kiedy to ja widziałem mimo wszystko przewagę dyscypliny nad warcholstwem, zwłaszcza wiosną. To rząd z powodów politycznych odwołał pandemię, by ją potem przywracać. A teraz profesor Horban pociesza ludzi tracących dorobek swojego życia, że przecież mogą wychodzić na świeże powietrze. Lepiej, żeby się już w ogóle nie odzywał.

W obecnej argumentacji strony rządowej jest słabość. Formułka: jak nie będziecie siedzieli w domu, to my nie pozwolimy wam za tydzień, dwa z niego wyjść, jest mało logiczna. Bo co się za ten tydzień, dwa zmieni? Szczepienia nie rozkręcą się jeszcze na wystarczającą skalę. Skądinąd na początku mówiono o czasie szczepionkowej operacji zbyt optymistyczne. Dziś mało kto wierzy w zaszczepienie Polaków "do wakacji".

Rządowe sugestie łagodzenia obostrzeń mają ewidentny kontekst polityczny. Ukazało się kilka sondaży pokazujących, że większość Polaków już nie godzi się z restrykcjami. To w zasadzie normalne, że w demokracji rząd liczy się z obywatelami. Ale powiedzmy sobie szczerze: zbuntowani wyczuwają słabość rządowego oporu. Musi ich to utwardzić, zachęcić do eskalacji oporu.

ZOBACZ: "Góralskie Veto". Sebastian Pitoń: nie weźmiemy udziału w rebelii rządu

Dochodzi do tego pewna niesprawiedliwość obecnego stanu rzeczy. W miejscowościach turystycznych część biznesów tak naprawdę działa. Kiedy widzimy tłumy na ulicach Zakopanego, to przecież ci ludzie muszą coś jeść i gdzieś spać. Pokrzywdzeni czują się ci, którzy słuchają przepisów. W galeriach handlowych, to już w całym kraju, jedne sklepy zostały zamknięte, inne nie. Chodziło o zmniejszenie ruchu, ale argument o arbitralności tego podziału narzuca się sam.

Powracają wreszcie argumenty, że pomoc nie dociera na czas, albo nie dociera w ogóle. Należałoby to zbadać. Czy chodzi tylko o nierychliwość biurokratycznej machiny, czy o jej trwałą selektywność? Opowieść o tym, że dostają pomoc gminy położone więcej niż 500 metrów nad poziomem morza, nawet jeśli są rolnicze, a nie turystyczne, a nie dostają centra wypoczynku położone niżej, daje do myślenia. Ile jest takich nielogiczności? A czy dysponentom stoków narciarskich zwrócono za to, że zostali zachęceni do rozkręcenia sezonu, a potem dowiedzieli się, że jednak nie?

To wszystko nie jest pochwała buntu, a próba jego zrozumienia. Bo tak naprawdę jesteśmy skazani na wiele miesięcy miotania się. Trochę w tę stronę, trochę w tamtą. W tym miotaniu zawierać się będzie sporo niekonsekwencji i trochę niesprawiedliwości. Nie dziwmy się też, że wielu moich znajomych spędziło sylwestra w wynajętych pokojach na południu  Polski. Można uznawać konieczność utrzymywania przepisów ruchu drogowego i czasem go naruszać.

Rozumiem obłudę. Współczuję restauratorom i hotelarzom.  Nie rozumiem do czego tak naprawdę nawołuje poseł Berkowicz.

Szkoły przede wszystkim

Cieszę się z jednego: z ostrożnej przymiarki do otwarcia szkół, na razie dla klas I-III. Jesienią polski rząd poddał się bardzo szybko, za szybko, zresztą, z powodu nawoływań opozycji, która przestrzegała nauczycieli, że umrą. Niemcy, Francuzi trzymali szkoły otwarte, ile tylko mogli. Brytyjczycy zamknęli je w styczniu i chcą znowu otwierać.

WIDEO: Minister Czarnek i minister Niedzielski o powrocie dzieci do szkół

  

Każdy, kto ma dzieci (nawet dzieci przyjaciół i krewnych), wie jakim nonsensem jest zdalna nauka. Nie tylko jako nieskuteczna, ale rwąca społeczne więzi, uzależniająca definitywnie najmłodszych od komputerów, skazująca całe rodziny na permanentny koszmar.

ZOBACZ: Polska szkoła tonie pod drugą falą pandemii

To może największa społeczna strata – choć wcale nie lekceważę bólu ludzi, którzy nie mogą zarabiać i muszą zwalniać pracowników. Może jednak łatwiej to odrobić niż spustoszenia dotykające całych roczników.  One mogą być trwałe.

Komentarze