Wirus influencerów, czyli spiskowa teoria świata
Flickr/Mysteria

Wirus influencerów, czyli spiskowa teoria świata

Celebryci wierzą w teorie spiskowe, bo chcą żyć w świecie ładu i harmonii. Łatwiej uwierzyć w to, że za epidemią stoi Bill Gates, niż że odpowiada za nią skomplikowany proces niszczenia naturalnego środowiska zwierząt, przemysł mięsny i nieograniczony transnarodowy przepływ ludzi. Stare dogmaty, na których zbudowany jest świat celebrytów padają, ale w ich miejsce nie pojawiają się nowe. 

Naturalnym światem polskich celebrytów i influencerów jest dzisiaj Instagram. Niewątpliwie portal społecznościowy otworzył i zdemokratyzował drogę do budowy własnej gwiazdy. Dzisiaj niemal każdy może zostać „osobistym brandem”. W świecie Instagrama panuje kult ciała, młodości, fizycznej tężyzny, podróżowania, jedzenia. Instagramowy socrealizm zanurzony jest w cielesności i konsumpcji. To ona wprawia w ruch internetową społeczność. Lajki, wyświetlenia i fallowersi to nowy rodzaj zasobu, który można później zmonetyzować. Ich akumulacja daje szansę na społeczny awans, który w normalnych warunkach nie byłby możliwy. Silnie działa to na pokolenia wychowane po 1989 roku. Przed nimi szanse się ostatnio bardziej zamykają niż otwierają. Na Instagramie nie trzeba mieć setek tysięcy fanów, żeby proponować swojej internetowej społeczności suplementy diety. Bycie influencerem przypomina często pracę dla Amwaya i sprzedawanie garnków dalekim znajomym za pomocą technik wielopoziomowego marketingu. Instagram przekonuje nas, że każdy jest managerem swojej kariery.

I Ty możesz zostać influencerem

Życie jest projektem, który możemy starannie zaplanować. Mądrości trenerów osobistych przeplatają się ze zdjęciami z wakacji. Korporacje uwielbiają influencerów. Dają produktom wiarygodność, autentyczność i dotarcie do klientów. Młoda trenerka fitnessu reklamuje batoniki z błonnikiem, młoda matka może polecać pieluchy, a żyjąca w zgodzie ze sobą fanka zero waste szczoteczkę do zębów z bambusa. Wszystko w zgodzie z własnymi „wartościami” i „osobistym brandem”. Fani są jednocześnie klientelą, publiką i członkami społeczności. Sprzedają fanom nie produkt, ale emocje, radę i osobiste doświadczenie. Kryzys finansowy musiał się jednak dać mocno we znaki influencerem, bo postanowili bez oporów wykorzystać dzień matki do zarobienia paru groszy, nawet jeśli rodzicielka była już na tamtym świecie. Reklamowanie produktów odwołując się do figury matki dawało komiczne rezultaty. Celebryci zapewniali, że od swoich mam nauczyli się „bardzo wielu rzeczy, ale między innymi wielkiej dbałości o zęby”.

Większe gwiazdy mają już własne marki. Wydają książki, koszulki, kosmetyki. Jedną z największych gwiazd ery Instagrama jest Jessica Mercedes. Ona też podczas kwarantanny przeżywa złe chwile. Ubrania jej modowej marki Veclaim miały być szyte wyłącznie w Polsce. Okazało się, że ekskluzywne koszulki (199 złotych za sztukę) były szyte w Maroko. Jej pracownicy odpruwali oryginalne metki i przyszywali „polskie”. Ujawnienie praktyki wywołało gigantyczny kryzys wizerunkowy. Fani zagotowali się tym bardziej że wcześniej Mercedes przekonywała na swoim Instagramie, że „nie chce nigdy szyć w Chinach, aby więcej zarobić, dla mnie nie są ważne pieniądze, gdyby były, mogłabym zarabiać mnóstwo kasy na tanich rzeczach szytych w niehumanitarnych warunkach”. Mercedes przyswoiła sobie progresywny język korporacji, który ma stworzyć wrażenie, że konsumpcja staje się etyczna. Zasłona humanitaryzmu miała przykryć fakt, że pieniądze jednak są ważne. Afera metkowa pokazuje mistyfikację współczesnego modelu konsumpcji. Kupując koszulkę za dwieście złotych, w rzeczywistości kupujemy jedynie wyobrażenie o naszym miejscu w społeczeństwie i przynależności do grupy. 

Zrzutkizm

Próżnię po dobrze funkcjonującym państwie, ale też głęboko zakorzenionej w nas potrzebie solidarności wypełnia zrzutkizm i czalendżyzm. Znudzeni na kwarantannie celebryci rzucili się do udziału w kolejnych akcjach. W filmie nawołującym do walki z przemocą domową udawali, że piorą się po pyskach, ale dopiero dzięki 16 hot challenge rozwinęli swoje skrzydła. Początkowo akcja dotyczyła raperów, ale szybko rozlała się po całym świecie publicznym. Klipy kręcili wszyscy włącznie z politykami i prezydentem Andrzejem Dudą. Cała akcja zebrała na wsparcie medyków 3,5 miliona złotych.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że akcja szybko ewoluowała od szczerej chęci pomagania, do szansy pokazania się i pogrzania się we własnym odbiciu.

Próżnością i przepychem przebiła wszystkich Joanna Przetakiewicz. Realizacja imponowała rozmachem. Wynajęła studio, orkiestrę jazzową, zatrudniła scenografkę, choreografkę, makijażystkę, oświetleniowca, dwóch operatorów i wiele innych osób. Wszystko po to, żeby podzielić się swoimi przemyśleniami o roli kobiet w społeczeństwie i wyznaczyć Donalda Tuska do udziału w akcji. Szczęśliwie dla nas premier nie podniósł rękawicy. Budżet NFZ to blisko dziewięćdziesiąt miliardów. I jest o wiele za mały. Dopiero udział Andrzeja Dudy wywołał refleksję na temat charakteru zbiórki. Czy to nie politycy powinni zająć się pomaganiem medykom, a nie zwykli obywatele? Raper Tede oburzył się w mediach społecznościowych: „czy właśnie prezydent naszego kraju nominował premiera naszego kraju do wzięcia udziału w akcji, której celem jest pomaganie służbie zdrowia, ponieważ nasz kraj sobie nie daje rady?” To politycy, a nie obywatele, są odpowiedzialni w pierwszej kolejności za państwo.

Globaliści stworzyli wirusa

Tede dobrze kombinuje, ale nie przeszkadza mu to stawiać trudnych do zrozumienia pytań w mediach społecznościowych: „Cały świat od dwóch miesięcy stoi, bo ktoś w Wuhan ku*wa ugotował zupę z nietoperza, ale mówią, żeby prać maseczkę w 60 stopniach, bo w 60 stopniach ginie wirus. Wiec ja się ku*wa pytam Ciebie, czy ty widziałeś zupę gotowaną na zimno? Temperatura wrzenia to 100 stopni.” Nie tylko Tede nie jest przekonany, co do prawdziwych źródeł epidemii. Najgłośniej przebił się głos Edyty Górniak, która nieoczekiwanie wystąpiła w internetowej prawicowej telewizji. Programy Marcina Roli wywoływały już wcześniej zamieszanie. Do annałów historii polskiej mizogini weszło zdanie jednego z gości programu, który komentował przy pełnej aprobacie i rozbawieniu prowadzącego Marsz Kobiet: „Ja tam stałem i patrzyłem i tak sobie myślałem, którą bym bzyknął. Ta? Oj, nie! Ta? Jezus… wierzcie mi, że tak stałem i myślałem: kto to rucha?” .

ZOBACZ: W obronie centrów handlowych. Warzecha odpowiada na tekst Śpiewaka

W szczycie pandemii do programu zawitała Edyta Górniak, która postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami na temat panującej na świecie pandemii. "Dopóki żyję, nie dam się zaszczepić!" oznajmiła kategorycznie piosenkarka. Łatwo byłoby się naśmiewać z Górniak, ale możemy potraktować jej wypowiedź dosłownie. Górniak uważa, że epidemia nie jest dziełem przypadku i ktoś napisał do niej scenariusz wydarzeń. Kto jest odpowiedzialny za kryzys? „Globaliści” odpowiada w końcu Edyta Górniak, ale nie precyzuje kto dokładnie. Bardziej konkretna jest Viola Kołakowska, która przekonuje, że za koronowirusowym spiskiem stoi Bill Gates. Miliarder pracuje nad szczepionką, dzięki której ma kontrolować światową populację.

Spiskowe teorie przybierają na sile w czasach kryzysów i przesileń. Stoi za nimi potrzeba wprowadzenia porządku do chaotycznego świata. Wykorzystują społeczny sprzeciw wobec nowoczesności i nierówności społecznych. Łatwiej uwierzyć, że Bill Gates wymyśli koronawirusa niż zrozumieć, że pandemia jest efektem współczesnego modelu rozwoju gospodarczego. Gdyby ludzie nie niszczyli środowiska naturalnego i nie opletli świata połączeniami lotniczymi, to nikt zapewne nie usłyszałby o Wuhan. Górniak nie pasuje do Roli. Ma zapewne dobre intencje. Edyta Górniak sprzeciwia się globalizacji i krytykuje kult konsumpcji. Sama nie ogląda od dwunastu lat telewizji, bo programuje ona ludzi i sprawia, że zachowują się jak barany. Broni starego świata, którego porządkiem zatrząsł spisek. Rzeczywiście spisek istnieje, ale ma zupełnie inny charakter. Dzisiaj często nie sposób odróżnić, w którym miejscu kończy się przemoc wielkiego biznesu, a zaczyna działalność grup przestępczych. Korporacje korumpują polityków, piszą ustawy pod siebie, niszczą środowisko naturalne, są wyjęte spod prawa. Organizacje międzynarodowe i think-thanki służą swoim sponsorom, a nie obywatelom.

Bill Gates zasługuje na podejrzliwość, ale nie dlatego, że wymyślił koronowirusa, ale dlatego, że dzięki swojemu majątkowi i politycznym koneksjom posiada ogromną władzę i wpływy, które nie są poddane demokratycznej kontroli. Ja też nie chce żyć w świecie, w którym to miliarderzy ponad głowami ludzi decydują kto i jak opracuje szczepionkę na wirusa. To zadanie dla państwa i polityków, którzy powinni być odpowiedzialni przed swoimi wyborcami. Tak samo, jak finansowanie szpitali nie może polegać na publicznych zbiórkach. Może u kogoś pojawi się pytanie, czy ma sens konsumpcja, która polega na taniej produkcji odzieży w krajach biednego południa, jej transporcie tysiące kilometrów do Polski i sprzedawanie z kilkusetprocentową marżą? Świat celebrytów oparty na sprzedaży własnej prywatności przejawia oznaki głębokiego wstrząsu i kryzysu. Będzie się jednak kręcił tak długo, jak będzie grać orkiestra na Titanicu.

Komentarze