Zaremba: Kościół mógłby odegrać sensowną rolę w zwalczaniu pandemii
episkopat.pl

Zaremba: Kościół mógłby odegrać sensowną rolę w zwalczaniu pandemii

Wierzę, że Kościół mógłby odegrać sensowną rolę także w zwalczaniu pandemii. Ale ciężko mi na to naciskać razem z tymi, którzy następnego dnia będą wzywać do zakazywania nabożeństw, bo podobno gdyby nie one, pandemia już by się skończyła.

- Ja sam się zaszczepię. Ale pamiętajmy, że szczepienie nie jest obowiązkiem moralnym – powiedział prymas Polski abp Wojciech Polak. Inni biskupi na ogół milczą na ten temat. Prymas ten swój pogląd podtrzymał ostatnio na antenie Polsatu. A trzeba przyznać, że jest zdolny do "wychylania się" w innych kwestiach, tak wewnątrzkościelnych, jak i obywatelskich.

WIDEO: Prymas Polski o szczepieniach  

Niewiele też wniosło stanowisko Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski dotyczące szczepionek. Owszem, prostuje się w nim przekonanie o szkodliwości szczepionek, ale bez stawiania kategorycznych żądań wobec kogokolwiek.

Zachęcanie, ale nie nakaz

"W przytoczonych wyżej dokumentach Kościół podkreśla, że decyzja o szczepieniu jest kwestią wyboru danej osoby dokonanym przez nią w sumieniu. Nikt więc nie powinien być zmuszany do korzystania z tych środków prewencji. Jednakże właściwie podjęta decyzja nie zależy wyłącznie od stopnia moralnej wrażliwości danej osoby czy od subiektywnej oceny stanu swojego zdrowia. Zwracając uwagę na społeczną naturę każdego człowieka Kościół przypomina też obowiązek troski o dobro bliźniego i dobro wspólne, czyli całego społeczeństwa" – piszą kościelni eksperci. Jeśli jest w tym presja, to o sile aluzji, nie nakazu.

ZOBACZ: Prymas Polski: referendum w sprawie aborcji jest błędem

Tak naprawdę główna intencja dokumentu dotyczy czego innego: obaw niektórych katolików, że do produkcji szczepionek wykorzystywane są komórki abortowanych płodów. W tej sprawie Zespół przypomina, że:

Nie ponoszą winy osoby, które są przeciwne aborcji i przemysłowemu wykorzystaniu ludzkiego materiału biologicznego, a także nie uczestniczą w procesie produkcyjnym tych szczepionek. Osoby te mogą jednak korzystać z tych szczepionek w trosce o swoje życie czy zdrowie.

To ważne zdania, ale dotyczą jednego wymiaru ludzkich zastrzeżeń wobec demonizowanych dziś na potęgę szczepień.

Jeszcze kilka tygodni temu w zasadzie bym się tej wstrzemięźliwości nie dziwił. Skoro sam jestem zwolennikiem dobrowolności, dlaczego biskupi mieliby wywierać nacisk na kogokolwiek? Lawina internetowych komentarzy przekonała mnie jednak, że mamy do czynienia ze zbiorowym szaleństwem.

Nagle okazuje się, że zdawałoby się cywilizowani Polacy, także niektórzy wykształceni inteligenci, skłonni są wierzyć masowo najdzikszym plotkom. Bez powoływania się na cokolwiek powtarzają wieści o najbardziej fantastycznych konsekwencjach szczepienia się. Czy nie jest obowiązkiem każdego przeciwstawiać się temu absurdowi? Skoro Kościół ma wciąż pewien autorytet, czy nie powinien go wykorzystać dla publicznego dobra?

ZOBACZ: Polacy społeczeństwem katolickim? Do kościołów kolejek nie ma

Mam zresztą wątpliwość, czy prymas Polak trafnie definiuje pojecie moralnego obowiązku. Przecież narażanie innych to coś nagannego. Masowa odmowa przyjmowania szczepionek grozi przedłużaniem pandemii w nieskończoność. Każdy niezaszczepiony jest na swój sposób groźny dla otoczenia.

Rozumiem jednak, że sytuację komplikuje niepewność co do jakości szczepionki, pospiesznie dopuszczonej, nieprzetestowanej na osobach starszych, niepewnej co do skutków. Sam uważam jej przyjęcie za coś z rodzaju ryzyka – które warto jednak podjąć. Biskupi mogą mieć wątpliwości, czy nakłaniać do takiego ryzyka innych. Mogą też być niepewni skuteczności własnych apeli – to byłby swoisty, nie pierwszy test na ich autorytet. I wreszcie, sami mogą być podzieleni, co do meritum sprawy. Prymas mówi, że się zaszczepi. A inni?

Unikajmy obłudy

Widzę w tym zresztą dodatkowy paradoks. Oto apele o kościelną interwencję sypią się nagle ze strony tych, którzy nie uznają prawa wypowiadania się Kościoła na tematy moralne, zwłaszcza jeśli ma to konsekwencje polityczne. Hierarchowie i księża mają milczeć na jedne tematy, ale wspierać "słuszne" przedsięwzięcia, o ile są one zgodne z poglądami liberalnej lewicy.

ZOBACZ: Abp Ryś: historia pokazuje, że Kościół wychodził z bardzo dramatycznych kryzysów

Pamiętajmy na przykład, że kiedy w latach 60. poprzedniego stulecia duchowni różnych wyznań, w tej liczbie i katoliccy księża, angażowali się w USA w zwalczanie segregacji rasowej, politycy, którzy jej bronili, mówili o "nowej inkwizycji". Zwolennicy postępu nie mieli za to oporów, żeby z takiego zaangażowania kościołów korzystać i powoływać się na nie.  

Ja nie mam nic przeciw takim "świeckim" zaangażowaniom religijnych autorytetów. Mam za to wiele przeciw obłudzie. Wierzę, że Kościół mógłby odegrać sensowną rolę także w zwalczaniu pandemii. Ale ciężko mi na to naciskać razem z tymi, którzy następnego dnia będą wzywać do zakazywania nabożeństw, bo podobno gdyby nie one, pandemia już by się skończyła.

Komentarze