"Wigilia była czasem pełnym wróżb". Co świąteczne zwyczaje mówią o nas?
Pixabay

"Wigilia była czasem pełnym wróżb". Co świąteczne zwyczaje mówią o nas?

Wiara w nocne rozmowy ze zwierzętami, sianko pod obrusem, anielskie włosy i ciężarówka Coca-Coli. W bożonarodzeniowych tradycjach możemy przeglądać się jak w lustrze historii. Wiele z nich jest emanacją systemu gospodarczego i sposobu życia społeczeństw, które je tworzyły. Każda epoka wniosła tu coś nowego. Warto więc przyjrzeć się im i zobaczyć, co świąteczne zwyczaje mówią o nas.

W Piśmie Świętym próżno szukać dokładnej daty narodzin Jezusa. Pierwsze wzmianki o tym wydarzeniu pochodzą z okolic 200 roku i komentarza Hipolita Rzymskiego do Księgi Daniela, który pisał tak:

Pierwsze przyjście Pana naszego wcielonego, w którym narodził się w Betlejem, miało miejsce ósmego dnia przed kalendami styczniowymi - to znaczy 25 grudnia.

W Kościele katolickim nie przywiązuje się jednak aż tak dużej wagi do tego, czy faktycznie był to dokładnie 25 grudnia. Istotą jest świętowanie powtórnego przyjścia Jezusa na świat i czas oczekiwania na niego poprzez adwent, który zaczyna dla wiernych rok liturgiczny.

Nie ma jednak wątpliwości, że koniec roku kalendarzowego był istotnym momentem dla wielu społeczeństw znacznie wcześniej. Tłumaczy to dr Damian Kasprzyk, etnolog, adiunkt w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego:

Obserwując, jak zmieniały się święta doroczne, z pewnością można zauważyć jedną prawidłowość. Zawsze wiązały się one ze zmianami w przyrodzie. Najważniejszymi momentami były zimowe i letnie przesilenia dnia z nocą oraz wiosenne i jesienne zrównania. Faktycznie, umowność daty Bożego Narodzenia – ustalonej dopiero w IV wieku – wynikała z braku dokładnej informacji o tym wydarzeniu w przekazach ewangelicznych. Według kalendarza solarnego, w tym właśnie dniu przypadało zimowe przesilenie słoneczne. Dla pogan w starożytności i u średniowiecznych, był to kulminacyjny moment związany z wierzeniami i kultami solarnymi. Wiele społeczności obchodzono w tym czasie doroczne święta ku czci zmarłych przodków oraz święta agrarne z licznymi elementami magii rolniczej i hodowlanej. Wykorzystując zbieżność symboliki narodzin słońca i przyjścia na świat Jezusa. Kościół doprowadził nie tyle do likwidacji starego kultu, ile raczej do zmiany jego przedmiotu. Jednak wciąż "oczekiwanie" - to słowo-klucz do zrozumienia owej zbieżności.

Czas pełen wróżb i zabiegów magicznych

Momentem kulminacyjnym czasu oczekiwania jest Wigilia. W Polsce najbogatsza w świąteczne tradycje i zwyczaje. Wciąż pozostaje dniem postnym, dlatego na świątecznym stole nie znajdziemy potraw mięsnych. Symbol i nawiązanie do ewangelii towarzyszy nam od samego początku. Kolację wigilijną zaczynamy więc wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdy, odwołania do Gwiazdy Betlejemskiej, która prowadziła do nowonarodzonego Chrystusa.

ZOBACZ: Gwiazda Betlejemska znowu na niebie. Pierwszy raz od setek lat

Następnie dzielimy się przaśnym, czyli pozbawionym zakwasu i soli opłatkiem. To znak pojednania, przebaczenia i jedności Chrześcijan. Jednak nie od zawsze dzielono się właśnie takim opłatkiem. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa pełnił on role komunii duchowej dla zgromadzonej przy nim wspólnoty. Przyjmowano go w postaci chleba, który wcześniej został pobłogosławiony. Dr Kasprzyk wyjaśnia:

Wigilia to dzień graniczny, gdy profanum (codzienność) ustępuje miejsca sacrum (świętości). To czas, gdy wszelkie – najbardziej nawet drobne – zjawiska i sytuacje nabierają proroczego znaczenia, a słowa i gesty posiadają szczególną moc kreacyjną. Wigilia była w społecznościach rolniczych czasem pełnym wróżb i zabiegów magicznych, mających wpłynąć na przyszłe zbiory. Drugim wyraźnym rysem Wigilii i świąt Bożego Narodzenia był ich zaduszkowy charakter – dziś już nieco zapomniany.

Jednak nie tylko w poszczególnych zwyczajach możemy doszukiwać się symbolicznego znaczenia.

- Wigilia jest wstępem do nowego czasu, otwiera kolejny rok (choć ten kalendarzowy trwa jeszcze kilka dni). Kolejny rok jednocześnie stanowi powtórzenie cyklu poprzedniego. Cały wieczór wigilijny jest więc odtworzeniem rajskiej sytuacji prapoczątku. Na dalszy plan schodzą więc różnice społeczne między ludźmi, wszystkie istoty ziemskie zgodnie ze sobą współistnieją, a zmarli uczestniczą w działaniach żywych (przekraczając granice zaświatów). Partycypować w tej rajskiej sytuacji symbiozy wszystkich istot - z tego jak i z tamtego świata - mogą tylko ludzie o czystych sercach, w związku z tym do Wigilii należało się duchowo i fizycznie przygotować. Zbiór dostrzeżonych, udokumentowanych i przekazanych przez etnografów zachowań - świadczących z jednej strony o wróżebnym/proroczym/wieszczym, a z drugiej strony o zadusznym charakterze Wigilii - jest ogromny - dodaje dr Kasprzyk.

Dla kogo zostawiamy puste miejsce przy stole?

Współcześnie, mimo że tradycja pozostawiania pustego miejsca przy stole jest wciąż żywa, to przyjęło się, że jest ono zarezerwowane dla przybysza, który w poszukiwaniu schronienia zapuka do naszych drzwi. Przeważnie rozumiemy go jako osobę w kryzysie bezdomności, samotnego sąsiada czy inną osobę, która w tym wyjątkowym dniu nie ma dokąd się udać. Historia tego zwyczaj jest jednak nieco inna. Antropolog wyjaśnia:

To puste miejsce przy stole i dodatkowe nakrycie. Ten gest ma wyraźnie zaduszny charakter. Chodzi o zmarłych, którzy mogą nas odwiedzić właśnie pod postacią nieznajomego wędrowcy, bezdomnego, żebraka. Nade wszystko chodziło o tych zmarłych, którzy opuścili nas w mijającym roku. Od Bożego Narodzenia do Nowego Roku urządzano tzw. święte wieczory, podczas których modlono się za dusze zmarłych, wierząc, że wówczas są one wśród nas.

Choinka czubem w dół

Dziś w galeriach handlowych możemy znaleźć niezliczone ilości ozdób świątecznych. Wszystkie idealnie dopasowane do kolorystyki wnętrza. Nie zawsze jednak ta było. Gdy zajrzymy do kartonów ze starymi, świątecznymi ozdobami, znajdziemy różne, nietypowe wzory. Łańcuchy z kolorowego papieru robione w przedszkolach, anielskie włosy, czy światełka w kształcie grzybków to dekoracje, które pewnie wielu z nas od razu kojarzy z PRL-em. Tradycja przygotowywania własnych ozdób nie wzięła się jednak tylko ze sklepowych pustek w tamtym czasie. Wcześniej również przygotowywano je w zaciszu domowych kuchni: piekąc pierniki, susząc owoce i wycinając wzory z papieru. Wygląd i ilość świątecznych ozdób świadczyła o statusie finansowym gospodarzy. Najbardziej popularną formą dekoracji pozostaje jednak choinka. Skąd wziął się pomysł, by przynosić do domu drzewko?

Niegdyś w izbach stawiano niewymłócone snopy na wróżbę urodzaju. Wtykano za obrazy i między belki domostw gałązki jałowca, świerku, sosny. To wszystko dlatego, że wiecznie zielona gałąź to symbol długiego życia i zdrowia. Potem tę rolę przyjęło tzw. boże drzewko (nazw było wiele), czyli powieszony pod stropem czubkiem ku dołowi i udekorowany szczyt iglastego drzewa. Od końca XIX wieku, najpierw w miastach, a potem także na wsi, przyjęła się stawiana na podłodze choinka. Z uwagi na estetykę, to pewien przełom, ale pod względem symbolicznym, to nic nowego.

W Polsce świątecznych zwyczajów i tradycji są setki, różnią się też w zależności od regionu naszego kraju. Może warto więc w tym roku spróbować przyjrzeć się im bliżej np. dopytując znajomych, czy prezenty dostali od świętego Mikołaja, Aniołka, Gwiazdora czy może Dziadka Mroza.

Karolina Olejak
Sekretarz redakcji polsatnews.pl. Szef działu "Architektura społeczna" na portalu opinii Klubu Jagiellońskiego. Wcześniej pracowała w Instytucie Badawczym NASK, gdzie zajmowała się m.in. projektami związanymi z wykorzystaniem nowych technologii w edukacji.

Komentarze