Z ponad 3,5 tys. gatunków komarów żyjących na świecie w Polsce występuje ok. 50. Najczęściej spotykane są: komar widliszek, komar brzęczący i doskwier pastwiskowy.
Większość z nich nie jest nami zainteresowana, liczą się tylko samice. To one "polują" na człowieka, by pożywić się krwią. Samce zadowalają się sokami roślinnymi, spijają nektar z kwiatów.
Armia złożona ze 110 bilionów wrogich komarów patroluje każdy centymetr naszej planety
Na szczycie listy kilerów
Same komarzyce w wystarczający sposób uprzykrzają życie ludziom i zwierzętom. I to od ponad 200 milionów lat. Do dziś znajdowane są zatopione w żywicy. W ubiegłym roku znaleziono komara zatopionego w bursztynie z nieznanego gatunku pochodzącego z epoki eocenu (od 56 do 33,9 mln lat temu). Naukowcy nadali mu nazwę Coquillettidia adamowiczi, na cześć tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Timothy C. Winegard w książce "Komar. Najokrutniejszy zabójca na świecie” zauważa, że komarzyce w ciągu 200 tys. lat odebrały życie ok. 52 mld ludzi spośród 108 mld, którzy kiedykolwiek żyli na Ziemi.
ZOBACZ: Liczbę ludzi, którzy kiedykolwiek żyli na Ziemi, szacuje się na ok. 108 miliardów
Fundacja Melindy i Billa Gatesów, która w ciągu ostatnich 20 lat przeznaczyła 4 mld dolarów na badania dotyczące komarów, co roku publikuje raporty z danymi o największych zabójcach człowieka. Komary zawsze zajmują w nich pierwsze miejsce, za ich sprawą rocznie umiera nawet do 2 mln ludzi (w ostatnim roku ponad 800 tys.).
Pozostali kilerzy z listy nawet się do nich nie zbliżają. Drugie miejsce zajmuje człowiek (ten drapieżnik zabija rocznie 475 tys. przedstawicieli własnego gatunku), a trzecie jadowite węże (odpowiedzialne za śmierć 50 tys. ludzi rocznie).
Szacuje się, że na świecie żyje ponad 110 bilionów komarów, tych ”najokrutniejszych zabójców człowieka”.
Są wyposażone w co najmniej 15 śmiercionośnych i destrukcyjnych rodzajów broni biologicznej
Samice komarów nie zabijają bezpośrednio, ale przenoszą - zazwyczaj z ptaków, krwią których również się żywią - pasożyty i wirusy wywołujące choroby dla człowieka śmiertelnie groźne. Ich lista jest długa: denga, końskie zapalenie mózgu, żółta febra i gorączka Zachodniego Nilu...
Najczęściej jednak jest nią malaria, choroba zakaźna, na którą co roku zapada ponad 220 mln osób, a umiera od miliona do 3 mln.
Niewielu pamięta, że malaria była problemem również w Polsce. Ostatnie zachorowanie na nią zanotowano w latach 60. XX wieku.
- Nie znaczy to jednak, że nigdy ona do nas nie wróci. Poza tym istnieje ryzyko, że w naszym kraju pojawią się także komary przenoszące groźne bakterie, wirusy, pierwotniaki i pasożyty z Azji i Afryki. Na południu Europy odnotowano już przypadki owadów zarażających dengą i wirusem Zachodniego Nilu - stwierdza prof. Stanisław Ignatowicz z Samodzielnego Zakładu Entomologii Stosowanej SGGW.
Gorączka Zachodniego Nilu
Gorączka Zachodniego Nilu pojawia się ostatnio w Europie coraz częściej. Wirus tej choroby po raz pierwszy wyizolowano w 1937 r. Od tego czasu odpowiedzialny był za epidemie wybuchające w Afryce Północnej, Europie, Ameryce Północnej i Bliskim Wschodzie. W 1999 r. wirus wywołał epidemię zapalenia opon mózgowych w Nowym Jorku, a później rozprzestrzeniał po całym kontynencie północnoamerykańskim docierając do południowych rejonów prowincji Ontario w Kanadzie.
Zastępy tych wyrachowanych owadów roznosiły zarazę i grasowały po polach bitew na całej planecie
W połowie sierpnia agencja Europa Press, powołując się na źródła w ministerstwie zdrowia regionu Andaluzji, poinformowała o 25 osobach przebywających w hiszpańskich szpitalach zakażonych wirusem gorączki Zachodniego Nilu. Dziewięć osób trafiło na oddziały intensywnej terapii z diagnozą zapalenia mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych.
Wszystkich przypadków w regionie Sewilli odnotowano ponad 30, a w piątek poinformowano o śmierci 77-latka cierpiącego na gorączkę Zachodniego Nilu.
Według Światowej Organizacji Zdrowia u 80 proc. zainfekowanych nie występują objawy choroby. W najpoważniejszych przypadkach, kiedy dochodzi do zapalenia mózgu lub opon mózgowych, występuje ryzyko uszkodzenia mózgu i śmierci.
Komar tygrysi u bram!
Wirus gorączki Zachodniego Nilu, jest na szczycie listy wśród przenoszonych przez agresywne komary azjatyckie, zwane również tygrysimi - z powodu srebrnobiałych pasków na tle czarnego ciała. Owad ten, osiągający do 10 mm długości, jest aktywnym w ciągu dnia krwiopijcą. Atakuje ludzi, zwierzęta gospodarskie i dzikie.
Naturalny zasięg występowania tego gatunku obejmuje Azję Południowo-Wschodnią oraz wyspy Oceanu Indyjskiego i Spokojnego - od Madagaskaru po Japonię. Wraz z globalizacją i importem towarów z Azji m.in. roślin i wyrobów z bambusa oraz opon samochodowych, dotarł w inne rejony świata.
Stale znajduje się na pierwszej linii dziejów jako wysłannik kostuchy, żniwiarz ludzkich populacji
Na Starym Kontynencie komar tygrysi pierwszy raz pojawił się w 1975 r. w Albanii. Od 1990 r. tygrysie insekty zaobserwowano we Włoszech, a w ostatnich latach we Francji, Belgii, Grecji, Czarnogórze, Hiszpanii, Chorwacji, Szwajcarii, Niemczech i na Słowacji. W 2008 r. odnotowano jego występowanie w 28 krajach świata, poza jego naturalnym zasięgiem.
Na przełomie lipca i sierpnia tego roku komary tygrysie wykryto w pięciu gminach w Holandii. Holenderski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności i Produktów Konsumenckich (NVWA) przyznał, że potencjalne zagrożenie istnieje i dokładnie monitoruje sytuację. W każdym przypadku wykrycia komara azjatyckiego sprawdzany jest obszar w promieniu 100 metrów od miejsca, w którym zlokalizowano owada. Usuwa się stamtąd wszystkie elementy mogące go wabić.
ZOBACZ: Chińska recepta na długowieczność
Pod koniec lipca alarm przed inwazją komarów tygrysich podniosły media we Francji. Powołując się na ekspertów przekazały, że owady te skolonizowały już 58 z 96 departamentów.
Zaniepokojenie Francuzów pojawiło się wraz z wnioskami komisji parlamentarnej, powołanej do oceny środków, jakie należy podjąć przeciw rozprzestrzenianiu się komara tygrysiego (we Francji pojawił się po raz pierwszy przed 16 laty).
- Pozbycie się komarów tygrysich jest niemożliwe i trzeba nauczyć się z nimi żyć - miała przyznać sprawozdawczyni komisji Ramlati Ali, cytowana przez dziennik "La Depeche". Tłumaczyła, że larwy tych owadów są nadzwyczaj wytrzymałe na zmiany temperatury i rozwijają się bez trudu w najmniejszych nawet zbiornikach stojącej wody. Wystarczy kałuża, a nawet doniczka z kwiatami.
Roznoszone przez niego choroby (…) były bardziej śmiercionośne niż jakakolwiek broń
Sprzyja im globalne ocieplenie
Rozprzestrzenianiu pochodzących z Azji komarów sprzyja globalne ocieplenie. - Tylko komar tygrysi zdolny jest w tak szybkim tempie skolonizować kraj - przyznał entomolog z Instytutu Pasteura Anna-Bella Failloux na łamach "Le Figaro".
Francuski badacz z Uniwersytetu w Zurychu Francis Schaffner zaapelował, by ludzie sami zadbali o uniemożliwienie komarom rozprzestrzenianie się. Wystarczy, że będziemy zakrywać naczynia z wodą, dziecięce baseny.
Potwierdza to prof. Stanisław Ignatowicz. - Porzucona opona, zatkana rynna, metalowa puszka wypełniona wodą to wszystko idealne miejsca do życia dla larw komarów - wyjaśnia.
Dodaje, że w przypadku ogrodowych basenów czy oczek wodnych wystarczy zastosować środek bakteryjny, który szkodzi wyłącznie larwom komarów. - Jeśli zaniedbamy tego typu zabiegi i w naszym ogrodzie pojawią się dorosłe osobniki, wówczas nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po środki chemiczne, które unicestwią także inne owady. Zapobieganie jest jednak zawsze tańsze, skuteczniejsze i lepsze niż zwalczanie - przekonuje prof. Ignatowicz.
Czy komary tygrysie mogą pojawić się i zadomowić w Polsce? Naukowcy nie są zgodni. Wprawdzie pojawiały się już w mediach doniesienia o pierwszych przypadkach ich występowania, ale nie zdołano ich oficjalnie potwierdzić.
Zdaniem przyrodników z PAN Polska jest zbyt zimnym krajem, aby ten gatunek owada mógł się swobodnie rozmnażać i przetrwać.
Innego zdania są eksperci z Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, którzy przewidują, że w Europie - przy warunkach pogodowych sprzyjających rozwojowi owada - komar tygrysi może dotrzeć nawet na południe Skandynawii.
Ostatnie doniesienia z Francji, Holandii, Belgii, Niemiec i Słowacji, skłaniają do przypuszczeń, że pojawienia się komarów azjatyckich w Polsce jest kwestią czasu.
Lokalizują ofiarę z odległości 60 m
Pozostaje przygotować się na ich nadejście, walcząc tak, jak z naszymi rodzimymi gatunkami, których w tym roku może być więcej niż zwykle.
Przygotowując się do batalii z tymi insektami pamiętać należy o kilku sprawach. Powszechnie wiadomo, że ludzi atakują samice, ale już nie wszyscy wiedzą, że ich system wykrywania zapachów jest wyjątkowo czuły. Potrafią zlokalizować ofiarę z odległości ponad 60 metrów.
Przeprowadza delikatny, wnikliwy 10-sekundowy rekonesans w poszukiwaniu najlepszego naczynia krwionośnego
Nad cel nadlatują powoli, nie szybciej niż z prędkością 2 km/h, nie gryzą i nie żądlą, kłują - tak zbudowany mają aparat gębowy. By złagodzić swędzenie po wkłuciu, warto mieć pod ręką jakiś preparat z apteki. Można również zrobić okład z liścia aloesu, a nawet zwyczajnie przyłożyć coś zimnego z lodówki lub polać zimną wodą.
Wychodząc na słońce warto zastosować repelenty - produkt biobójczy - na opakowaniu powinien być numer rejestracyjny Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (gwarantuje skuteczność). Należy jednak pamiętać, żeby najpierw skórę nasmarować kremem z filtrem UV, a dopiero później zaaplikować środek. W przeciwnym razie jego skuteczność znacznie zmaleje.
Mocniejsze repelenty powinny stosować osoby aktywne fizycznie i sportowcy, bo pot przyciąga komary, a właściwe zawarty w nim kwas masłowy.
Co przyciąga komarzyce?
Komarzyce reagują również na dwutlenek węgla wydychany przez potencjalną ofiarę. Nie warto więc machać rękami, by się od nich opędzić, bo się zasapiecie i zaatakują was ze zdwojoną siłą.
Za sprawą dwutlenku węgla, insekty dwa razy częściej kłują kobiety w ciąży, które wydychają go o 20 proc. więcej.
W ciągu kolejnych dni komarzyca użyje skoncentrowanej krwi do wytworzenia ok. 200 jaj
Aż 85 proc. atrakcyjności człowieka dla samic komarów zależy od uwarunkowań genetycznych, które decydują o grupie krwi (osoby z grupą krwi 0 smakują komarzycom dwa razy bardziej niż z grupy A, B oraz AB), składzie chemicznym organizmu, florze bakteryjnej, ilości wydychanego dwutlenku węgla, metabolizmie i zapachu ciała.
Komarzyce przyciągają również osoby pijące piwo, choć nikt nie wie dlaczego.
Wypoczywając na świeżym powietrzu powinniśmy szukać miejsc, w których latają jaskółki i jerzyki - jeden ptak potrafi w ciągu doby zjeść do 20 tys. komarów. Odstrasza je również zapach mięty i lawendy.
***
Cytaty użyte w tekście pochodzą z książki Timothy’ego C. Winegarda "Komar. Najokrutniejszy zabójca na świecie", a wypowiedzi prof. Stanisława Ignatowicza z artykułu opublikowanego na stronach SGGW, "Czy grozi nam plaga śmiercionośnych komarów?" Anny Ziółkowskiej.
Komentarze